Dzisiaj wpis podwójny, łączy bowiem moje stylówki (zima nie zima, ale stylówka musi być!), oraz bardzo amatorską pasję Włóczykija, czyli zdjęcia przyrody.
W ubraniowej roli głównej występuje moja ulubiona kamizelka ze sztucznego (niestety!) futra, którą znalazłam jesienią w ciucholandzie. Jest bardzo, bardzo ciepła, więc nawet przy minusowych temperaturach, założona na ciepły sweter, sprawdza się świetnie zamiast jakiegoś całościowego okrycia. Muszę jednak przyznać, że ciągłe jej noszenie sprawiło, że trochę już mi się znudziła, dlatego teraz odwieszam ją na jakiś czas do szafy.
W ubraniowej roli głównej występuje moja ulubiona kamizelka ze sztucznego (niestety!) futra, którą znalazłam jesienią w ciucholandzie. Jest bardzo, bardzo ciepła, więc nawet przy minusowych temperaturach, założona na ciepły sweter, sprawdza się świetnie zamiast jakiegoś całościowego okrycia. Muszę jednak przyznać, że ciągłe jej noszenie sprawiło, że trochę już mi się znudziła, dlatego teraz odwieszam ją na jakiś czas do szafy.
Zazwyczaj kamizelkę tę łączę z ubraniami w stylu na mieszkańca Alaski - jeansami, traperami, uszatką, koszulą w kratę lub z folkowymi sukienkami, spódnicami i haftowanymi bluzkami i tę drugą opcję możecie dzisiaj zobaczyć.
......
Że zima jest fajna, możecie przekonać się, patrząc na wykonane przez Włóczykija zdjęcia ptaszków, które zamieszkują okolicę naszego domu. Przysiadają sobie na gałęziach pobliskich drzew albo też przylatują po ziarenka i słoninę pod samo okno. Ja nigdy ich jakoś specjalnie nie obserwuję - ot, popatrzę chwilę przy okazji otwierania okna, natomiast Włóczykij (jak na przedstawiciela włóczykijowatych przystało) jest wielkim fanem przyrody i gdyby nie jego zapał i chęci, podejrzewam, że nie miałabym pojęcia ani o ptakach, ani o sarnach i innej zwierzynie, która nas otacza, bo mój zmysł obserwacji... cóż... pozostawia wiele do życzenia :)
(zdjęcia: Włóczykij)